Kosmetyki Eco Nature, Bielenda

22:29:00 Szafa Zapachów 6 Comments

Hej kochani!
Myślę, że nie będzie to dla was nic nowego jeśli powiem, że uwielbiam kosmetyki firmy Bielenda. W sklepach mamy ogromny wybór ich kosmetyków i szczerze to czasami nie nadążam z testowaniem nowości, które wydają :D Dziś chciałam Was zaprosić na recenzję kilku kosmetyków z linii Eco Nature, które jak tylko zobaczyłam w sklepach od razu wrzuciłam do koszyka. 

Na pierwszy ogień idzie woda micelarna do oczyszczania i demakijażu detoksykująco-matująca z wodą kokosową, zieloną herbatą oraz trawą cytrynową. Woda znajduje się w 500 ml opakowaniu. Jej grafika, zresztą jak całej linii jest dla mnie śliczna i przejrzysta. Zapach kosmetyku jest w moim odczuciu bardzo specyficzny. Dominuje tu nuta trawy cytrynowej, która u mnie osobiście powoduje ból głowy. Więc jak już możecie się domyśleć, nie polubiłam się z tą wodą. Co prawda ze zmyciem makijażu radziła sobie wspaniale, nie podrażniała, jednak zapach jest dla mnie priorytetem w kosmetykach. Myślę, że inna wersja zapachowa sprawdziłaby się u mnie lepiej :D



Kolejny kosmetyk o którym chciałabym powiedzieć parę słów to woda tonizująca nawilżająco-kojąca śliwka kakadu, jaśmin i mango. Tutaj miłość była już od pierwszego użycia <3 Woda (dla mnie to po prostu tonik do twarzy) mieści się w 200 ml opakowaniu z atomizerem. Dzięki niemu kosmetyk z łatwością można dozować i aplikować na buzię. Zapach tego toniku to jakaś petarda! Jest on słodziutki, owocowy i uzależniający <3 Ciężko mi powiedzieć, która nuta tu dominuje ale musicie mi uwierzyć, że ten zapach jest obłędny <3 Jeśli chodzi o działanie, to tonik mnie nie zawiódł. Wspaniale oczyszcza i odświeża, a także fajnie nawilża ściągniętą cerę po myciu żelem. Tonik nic, a nic mnie nie podrażnił, nie spowodował żadnego wysypu krostek, co często się u mnie zdarza przy nowych kosmetykach, więc naprawdę jestem z niego zadowolona. 


Maseczka nawilżająco-kojąca do cery suchej i odwodnionej miała cudowny zapach mango. Był on bardzo słodki i świeży, natomiast kolor i konsystencja maski przypominała puree z mango <3 Maska położona na twarz była bardziej żelowa niż kremowa i świetnie trzymała się buzi. W takiej 8 g saszetce było jej strasznie dużo. Myślę, że spokojnie można by użyć ją na dwa razy. Maska wspaniale zregenerowała moją cerę. Dzięki niej stała się ona odżywiona i pełna blasku, a także pięknie nawilżona. 


Bardzo fajnymi i ciekawymi kosmetykiem z linii Eco Nature są peelingi do ciała w saszetce. Zarówno peeling o zapachu śliwka kakadu, jaśmin i mango, jak i mleczko waniliowe, mleczko kokosowe i kwiat pomarańczy podbiły moje serce. Ich zapachy to istna petarda - uzależniające, soczyste, słodkie ale nie męczące. Wersja z mango jest delikatniejsza, natomiast z mleczkiem waniliowym słodsza i intensywniejsza. Każdy z peelingów znajduje się w 100 g saszetce. Z jednej strony jest to ciekawa forma opakowania. Peeling można zawsze wszędzie wziąć ze sobą, jest pewność że się nie rozleje, jednak w dosłownym użytkowaniu jest to troszkę niewygodne. Zacznę od tego, że taka jedna saszetka starcza mi na ok 4-5 użyć. Przy 3 użyciu zaczynam mieć już problemy z wydobyciem kosmetyku i wtedy muszę je rozciąć, żeby nie zmarnować jego sporej ilości, która została w środku. Fajnie jakby firma zrobiła większe opakowanie peelingu w jakimś słoiczku. Ale jeśli chodzi o działanie to jestem zachwycona tymi peelingami. Mają w sobie naprawdę mocne drobinki zdzierające, świetnie oczyszczają skórę i przy tym ją masują. Skóra po ich użyciu jest miękka, gładka i fajnie nawilżona. 



Na koniec chciałam powiedzieć jeszcze parę słów na temat kostki peelingującej oczyszczająco-odżywczej. Zdecydowałam się na wersję z wanilią, olejkiem kokosowym i kwiatem pomarańczy. Kostka waży 80 g. Jest zapakowana w tekturowe opakowanie, na którym zawarte są wszystkie niezbędne informacje. Na pierwszy rzut oka kostka wydaje się niepozorna. Jednak już przy pierwszym jej użyciu czuć jaki to jest mocny zdzierak! Kostka jest bardzo ostra, naprawdę! Nie polecam jej używać na podrażnione ciało czy świeżo depilowaną skórę, bo może was mocno podrażnić. Ale to nie jest minus, to znaczy że kostka po prostu robi robotę. Wspaniale oczyszcza i wygładza skórę. Po jej regularnym stosowaniu spokojnie można zauważyć poprawę w jędrności skóry. Kosmetyk za mocno się nie pieni, jednak łatwo się spłukuje i jest bardzo wydajny. Zapach kostki jest fenomenalny, tak jak w przypadku peelingu w saszetce - intensywny, słodziutki i mega wakacyjny. Jest to moje pierwsze zetknięcie z taką formą peelingu do ciała i powiem Wam, że jestem bardzo na tak!



Lubicie kosmetyki Bielendy?

6 komentarzy:

  1. Znam kilka produktów z tej serii. Miałam maski w obu wersjach i były przyjemne, aczkolwiek nie szałowe :D Zapachowo zdecydowanie wygrywa mango. Płyn micelarny miałam w wersji zielonej akurat, więc tu woń była taka sobie, może nie zła, ale też nie w moim guście. Jak lubię płyny tej marki, tak ten lubił mi podrażniać oczy co u mnie się raczej nie zdarza. Peeling do ciała miałam ten z wanilią i szału nie było i zapachowo i działaniem. Chętnie z tej serii bym sięgnęła po tonik, a tak to już raczej odpuszczam :P
    Zapraszam do siebie w wolnej chwili :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa seria, chętnie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam całą serię pomarańczową i bardzo, bardzo miło ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń