Organiczne balsamy do ust, Laura Conti

22:41:00 Szafa Zapachów 4 Comments

Hej kochani!
Latem moje usta mocno się wysuszają przez słońce, a także przez nadmierne chłodzenie pomieszczeń. Wszystko to sprawia, że ciągle szukam jakiegoś dobrego balsamu do ust, który je ukoi i nawilży. Mogę śmiało powiedzieć, że w końcu znalazłam tego jedynego w kwestii pielęgnacji moich ust. Zapraszam na recenzję!

Firma Laura Conti ma w swojej ofercie trzy balsamy do ust:
- regeneracja z ekstraktem z bursztynu
- nawilżanie z olejem konopnym
- odżywianie z ekstraktem z propolisu




Niesamowicie spodobało mi się to, że balsamy mają bardzo ekologiczne opakowanie. Jest ono zrobione z papierowego opakowania, które jest w pełni biodegradowalne. Niestety szybko przeszedł mi ten zachwyt, ponieważ po pewnym czasie użytkowania balsamów papier trochę namaka i zmienia się jego struktura. Dodatkową, ciekawą rzeczą jest to, że balsamów się nie wykręca, a trzeba je wysunąć palcem od spodu żeby się do nich dostać. Nie ukrywam, że był to dla mnie lekki problem, ponieważ mając długie paznokcie ciężko było mi to zrobić. Całe szczęście wypracowałam sobie jakiś sposób, żeby wysunąć balsam z opakowania i wtedy mogłam go już używać. 



No i teraz czas na działanie. Tak naprawdę każdy balsam sprawdził się u mnie świetnie. Mają one niesamowicie bogatą konsystencję, ładnie suną po ustach i są bardzo wydajne. Używam ich codziennie i widzę znaczną poprawę w kwestii nawilżenia moich ust. Stały się niesamowicie miękkie i zregenerowane. Moim ulubieńcem stał się balsam z ekstraktem z bursztynu, ponieważ ma przepiękny, lekko perfumowany zapach. Przypomina mi on trochę perfumy Sunflower które wręcz uwielbiam. Na drugim miejscu postawiłabym balsam z olejem konopnym, który też ma bardzo przyjemny zapach. Na ostatnim miejscu postawiłabym balsam z propolisem, ponieważ nie przepadam za miodowymi aromatami, a ten pachnie czystym miodem. Jednak każdy z zapachów jest bardzo oryginalny i przyjemny dla nosa.



Balsamy kosztują ok 14zł i są dostępne w wielu drogeriach. Jeśli chodzi o moje wrażenia, to pod względem działania jestem na tak, jednak opakowania niezbyt się u mnie sprawdziły :/

Znacie te balsamy?

4 komentarze:

Naturalna pielęgnacja włosów z Petal Fresh

23:13:00 Szafa Zapachów 5 Comments

Hej kochani!
Dziś zapraszam Was na recenzję bardzo ciekawego duetu do włosów od Petal Fresh. Mowa tu o szamponie i odżywce cytrus&aloes. Wcześniej recenzowałam dla Was nawilżający szampon do włosów tej firmy KLIK, który sprawdził się u mnie świetnie. Jak jest z tym duetem? Zapraszam dalej, a dowiecie się wszystkiego!

Od producenta:
Szampon Aloe & Citrus firmy Petal fresh dzięki oczyszczająco-kojącym właściwościom przyniesie włosom uczucie jedwabiście gładkich i miękkich, a skóra głowy pozostanie napięta i odżywiona.
Korzyści: Odżywia, nawilża włosy, odżywia i pobudza skórę głowy, pomaga zwalczać łupież.

Odżywka dzięki niezwykłej mocy składników odżywczych nadaje suchym, łamliwym i zniszczonym włosom naturalny blask i świeżość. Nawilża i odżywia włosy, pobudza skórę głowy, pomaga zwalczyć łupież. Idealna dla włosów po zabiegach keratynowych.
Produkt wolny od szkodliwych substancji: parabenów, sulfatów (SLS, SLES), petrochemikaliów, GMO, ftalanów i sztucznych barwników.



Moja opinia:
Zarówno szampon jak i odżywka mieszczą się w 355ml opakowaniach. Mają zamknięcie typu disc-top, które świetnie sprawdzą się w użytkowaniu i ułatwia dozowanie kosmetyków. Oba produkty mają jak dla mnie bardzo specyficzne zapachy. Rzeczywiście czuć tu cytrusy, jednak zapach mnie nie przekonuje :/ Całe szczęście nie utrzymuje się on zbyt długo na włosach.
 


Szampon jest przeźroczysty i ma świetną konsystencje, która ładnie rozprowadza się po włosach. W kontakcie z wodą fajnie się pieni i doskonale oczyszcza skórę głowy. Odżywka za to jest jak dla mnie trochę za gęsta, ponieważ ciężko jest ją wydobyć z opakowania :/ Niemniej jednak pięknie rozprowadza się na włosach, nie wpływa z nich, a do tego świetnie na nie działa. Super nawilża i wygładza włosy. Dodatkowo bardzo dobrze radzi sobie z emulgowaniem oleju z włosów, czyli po prostu świetnie wspomaga zmywanie oleju. Cały duet oceniam jako bardzo fajny, ponieważ jego działanie bardzo przypadło mi do gustu. Po jego regularnym stosowaniu moje włosy stały się bardzo lekkie, sypkie, nawilżone i pięknie lśniące. 


Używacie kosmetyków do włosów od Petal Fresh?

5 komentarze:

Ananasowy trening skóry, Ziaja

22:28:00 Szafa Zapachów 4 Comments

Hej kochani!

Nigdy jakoś szczególnie nie przepadałam za zapachem ananasa w kosmetykach. Jednak w maju udało mi się dostać do testów Wizaż i dzięki temu w moje ręce wpadło ananasowe serum do twarzy oraz ananasowa mgiełka do ciała. Zapach tak przypadł mi do gustu, że aż dokupiłam sobie peeling do ciała z tej samej serii. Teraz czas na ich recenzję, zapraszam!

Cała ta ananasowa linia to dla mnie hit tego lata. Zapach tych kosmetyków to po prostu kwintesencja wakacji. Dodatkowo każdy z tych produktów kosztuje dosłownie tylko kilka złotych, więc aż szkoda ich nie przetestować.


Energetyzująco-nawilżający shot do twarzy, szyi i dekoltu
Ten kosmetyk to nic innego jak serum do twarzy. Mieści się on w 50ml opakowaniu z pompką. Niestety pompka często się zacina, jednak nie jest to aż tak duży problem. Zapach tego kosmetyku to prawdziwa petarda, zresztą jak całej reszty tej serii. Ananas w czystej postaci - świeży, soczysty i orzeźwiający. Serum ma biały kolor, jest bardzo lekkie i szybko się wchłania. Można je stosować samodzielnie lub pod krem. Jest to bardzo odżywczy kosmetyk, a przy tym wspaniale nawilżający i odświeżający. 

Energetyzująco-nawilżająca mgiełka do ciała
Mgiełka mieści się w 200 ml opakowaniu. Jest ono naprawdę spore, więc sądzę że mimo częstego używania starczy mi na bardzo długo. Mgiełka rozpyla idealną ilość płynu. Można nią spryskać całe ciało dosłownie kilkoma psiknięciami. Zapach tego kosmetyku jest fenomenalny, identyczny jak w przypadku serum do twarzy. Jeśli chodzi o trwałość, to nie jest ona najlepsza, jednak rzadko która mgiełka ma wysoka trwałość zapachu. Po prostu za każdym razem gdy czułam potrzebę odświeżenia się, spryskiwałam całe ciało tym pięknym, ananasowym aromatem. 


Peelingujący sorbet do ciała
Ten kosmetyk to mój hit! Peeling mieści się w 160 ml tubce. Jego konsystencja jest po prostu wspaniała - nie za gęsta, nie za rzadka. Peeling jest bardzo mocnym zdzierakiem, wspaniale masuje i oczyszcza skórę. Przy używaniu go dwa razy w tygodniu moje ciało zyskało niesamowite wygładzenie, nawilżenie oraz ujędrnienie. Dodatkowo po takim prysznicu moja skóra na długo pachniała ananasem <3 


Lubicie ananasowe kosmetyki?

4 komentarze:

Znane zapachy w nieco innej odsłonie, Morico Perfum

13:14:00 Szafa Zapachów 2 Comments

Hej kochani!
Dziś witam Was już jako pani magister dietetyki klinicznej! <3 W ostatnim czasie miałam sporo nauki do obrony, ale już do Was wracam i nadrabiam zaległe posty. Dziś zapraszam Was na recenzję perfum firmy Morico Perfum, która robi świetne odpowiedniki znanych zapachów.

Zacznę od tego, że firma ma w swojej ofercie zarówno damskie jak i męskie zapachy. Fajne jest to, że możemy sobie wybierać pojemność, jaką chcemy kupić. Dostępne są 20ml, 30ml oraz 50ml opakowania. Dwa pierwsze świetnie sprawdzają się jako zapachy do torebki i są to tak zwane perfumetki.

Zapach D210 jest odpowiednikiem Crystal Noir Versace. Mieści się on w 20ml, szklanym opakowaniu. Osobiście nie znam tego zapachu, jednak jeśli tak pachnie oryginał to chcę go mieć! Zapach jest świetny. Jest ciepły, otulający, trochę orientalny, jednak to nie jest taki klasyczny zapach kadzideł. Jest świeży i zarazem słodki. Najmocniej wyczuwam tu drzewo sandałowe i wanilię. Tło tworzą tu kwiaty takie jak piwonia czy gardenia. Cała kompozycja jest naprawdę piękna, a do tego bardzo trwała.

Kolejny zapach to odpowiednik Tresor Midnight Rose Lancome. Zapach ma numer D165 i pojemność 30ml. Jest to już zupełnie inny aromat niż jego poprzednik. Tutaj zapach jest bardziej kwaśny i wytrawny. Na początku tego nie wyczułam, ale potem doczytałam, że w perfumach możemy wyczuć maliny, różę czy jaśmin. I rzeczywiście, róża jest tu do wyczucia i tworzy taką fajną otoczkę dla całości. Maliny za to nadają właśnie tej kwaskowości, zresztą tak jak i czarna porzeczka. Całość skąpana jest w pięknym aromacie jaśminu i piwonii. Jest to naprawdę ciekawy i oryginalny zapach. Jak dla mnie świetnie sprawdzi się późnym latem i jesienią.


Teraz czas na trochę większe pojemności - 50ml. Zapach D114 to odpowiednik Rush 2 Gucci. Szczerze mówiąc, kompletnie nie znam tego zapachu, nawet nigdy nigdzie go nie widziałam, dlatego tym bardziej chciałam go wypróbować. Zapach jest bardzo fajny, ponieważ jest wytrawny, a nie słodki i przez to świetnie sprawdza się w upalne dni. Konwalia, róża, narcyz i dąb - te aromaty jestem w stanie tu wyczuć. Powiem Wam, że ta mieszanka jest bardzo intrygująca i sprawia, że perfumy są bardzo oryginalne. Jeśli chodzi o trwałość, to jest naprawdę świetna. Spokojnie przez cały dzień perfumy czuć na skórze.


Zapach o numerze D044, to odpowiednik Coco Mademoiselle Chanel. Chyba nigdy nie polubię się z zapachami Chanel, ponieważ po prostu są dla mnie za ciężkie i zbyt babciowe. Ten konkretny zapach nie jest jeszcze taki zły, ponieważ spośród wszystkich Chanel które wąchałam jest najlżejszy, jednak i tak to nie moja bajka. Zapach jest bardzo elegancki. Da się w nim wyczuć piżmo, różę i ylang-ylang. Bazę stanowi nuta wanilii i jaśminu. Zapach poprawny, jednak na pewno nie mój ulubiony. 


Teraz czas na numer D142, czyli odpowiednik World Kenzo. Zapach kojarzę z drogeryjnych półek, jednak nigdy osobiście go nie wąchałam. Jejku, jak ja żałuję że wcześniej go nie poznałam! <3 Pierwsze o czym pomyślałam, gdy go powąchałam to dzieciństwo, lato i zajadanie się pysznymi owocami. Jest to niesamowicie ciepły, słodki i owocowy zapach. Wyczuwam tu truskawki, lukrecję i mieszankę jakichś pięknych kwiatów. Zapach oszołomił mnie swoja cudownie piękną kompozycją i możliwością powrotu do pięknych wspomnień z młodości. Sama trwałość zapachu również jest świetna. Perfumy trzymają 
się cały dzień na skórze. 

I czas na ostatni zapach o numerze D013, czyli odpowiednik Noa Cacharel. Zapach to słodka ale i zarazem bardzo delikatna kompozycja. Wyczuwam tu lilię, wanilię, drzewo sandałowe, ale także odrobinę mchu. Całość uzupełnia piwonia i frezja. Zapach jest bardzo intensywny, trwały, jednak z godziny na godzinę zmienia się jego woń. Na początku jest bardzo mocny, po czym staje się delikatny i subtelny. Jak najbardziej go polecam! <3


Używacie zamienników znanych zapachów?

2 komentarze:

Denko#czerwca oraz przegląd nowości

23:17:00 Szafa Zapachów 10 Comments

Hej kochani!
Dziś zapraszam Was na przegląd nowości kosmetycznych oraz rzucenie oka na moje zużycia kosmetyczne!


1. Żel pod prysznic brzoskwinia&anyż, Yves Rocher - żel miał cudowny, owocowy zapach, ładnie się pienił i świetnie mył. Recenzja KLIK

2. Płyn do kąpieli arbuz, Avon - płyn miał świetny, arbuzowy zapach. Fajnie orzeźwiał, robił mnóstwo piany i super mył

3. Żel pod prysznic migdał&wanilia, Isana - żel miał przepiękny, słodki zapach. Jak każdy żel Isany świetnie się sprawował podczas kąpieli

4. Żel pod prysznic Fruity Margarita, Avon - żel miał śliczny, orzeźwiający i owocowy zapach. Był bardzo wydajny i dobrze mył


5. Mydła do rąk, Isana, Linda - mydła Isany uwielbiam od lat. Ich zapachy są piękne, dobrze myją i są tanie. Natomiast mydełko Linda było trochę za rzadkie i przez to mało wydajne


6. Kremowa maska odżywiająca, Exclusive Cosmetics - maska miała śliczny, lekko malinowy zapach. Fajnie nawilżała i odżywiała <3

7. Odświeżająca pianka oczyszczająca z ekstraktem z nasion moringa, Avon - pianka była dla mnie trochę za delikatna. Nie oczyszczała zbyt mocno, a do tego lekko ściągała buzię :/ Recenzja KLIK

8. Peelingujący mus do mycia twarzy, Laq - bardzo mocny zdzierak, jednak wspaniale oczyszczał i wygładzał buzię. Recenzja KLIK


9. Szampon mineralny z wyciągiem z bursztynu, Jantar - szampon miał śliczny, typowy dla tej firmy zapach. Świetnie oczyszczał włosy. Po jego użyciu nie było mowy o jakimkolwiek plątaniu czy elektryzowaniu <3

10. Sekwencyjna maska mineralna, Jantar - maska była przeźroczysta i bardzo gęsta. Uwielbiałam ją stosować, ponieważ wspaniale wygładzała włosy. Po jej użyciu pięknie lśniły i świetnie się układały

11. Maska do włosów Papaja, Garnier Fructis - mój numer jeden wśród masek tej firmy <3 Jej zapach to po prostu petarda, a działanie ma jeszcze lepsze! Recenzja KLIK


12. Olejek do ciała, Blue Lagoon - islandzki, naturalny olejek do ciała miał przepiękny, lekko męski zapach. Wspaniale nawilżał i wygładzał suche partie ciała

13. Dezodorant Hawaii Love, Fa - kosmetyk miał fajny, egzotyczny zapach, jednak za dobrze nie chronił w ciepłe dni :/

14. Krem do stóp Care Forte, Podocrem - krem miał mocno odświeżający zapach. Był bardzo tłusty, jednak przez to wspaniale nawilżał. Recenzja KLIK

15. Pianka do golenia Sun Ozon, Isana - moje odkrycie lata! Mam już dwa kolejne opakowania w zapasie, ponieważ nie wyobrażam sobie bez niej golenia. Pianka ma przepiękny zapach kremu do opalania <3 Świetnie ułatwia golenie, a także zapobiega wystąpieniu wszelkich podrażnień

16. Nawilżająca emulsja do opalania 30 SPF, Kolastyna - krem miał przyjemny zapach i lekką konsystencję. Szybko się wchłaniał i dobrze chronił przed słońcem


17. Odżywki do paznokci, Laura Conti, Avon, Bielenda - każda z nich sprawdziła się u mnie przeciętnie

18. Żel antybakteryjny Truskawka, Carmex - żel miał śliczny, truskawkowy zapach, a do tego fajnie odświeżał i oczyszczał dłonie

19. Nawilżający krem do stóp, Vianek - krem miał fajną, w miarę lekką konsystencję, świeży zapach i wspaniałe działanie nawilżające

20. Balsam do ciała, Aloesove - troszkę się zawiodłam na tym produkcie, ponieważ praktycznie był bezzapachowy, a jego działanie było bardzo przeciętne :/

21. Odświeżające chusteczki, Venus - chusteczki świetnie sprawdziły się u mnie w podróży, dobrze oczyszczały i odświeżały

22. Tusz do rzęs Supershock, Avon - jestem na nie! Tusz miała tragiczną szczoteczkę, która totalnie nic nie robiła, zero efektów na rzęsach :/

23. Tusz do rzęs What the Fake!, Essence - tutaj natomiast mogłabym się rozpływać nad tym produktem <3 Tusz niesamowicie wydłużał rzęsy, pogrubiał je i przy tym nie sklejał ich <3

24. Eyeliner, Eveline - mój ulubieniec od lat. Kocham go za sztywny pędzelek, trwałość i łatwość w aplikacji <3


25. Maseczki w płachcie cytryna i aloes, Loverecipe - fajnie się u mnie sprawdziły, delikatnie nawilżyły i wygładziły cerę. Recenzja KLIK

26. Maseczki Garnier, Bielenda, Biotanique, Skin79, Garnier, Avon - każda z tych maseczek sprawdziła się u mnie super, zarówno maski w płachcie jak i w kremie

27. Maseczki do włosów, Cien, Skin 79 - obie maski były fajna opcją na wakacyjny wyjazd. Ładnie nawilżyły i wygładziły moje włosy

28. Próbki kremów do twarzy, płatki pod oczy - wszystkie próbki i płatki zużyłam na wakacyjnym wyjeździe. Żadna z nich mnie nie zawiodła, ładnie nawilżyły mi buźkę i wygładziły miejsca wokół oczu


- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

A teraz zapraszam na przegląd nowości!


Na początku czerwca skorzystała ze sporych promocji w Rossmannie. Z okazji Dnia Dziecka kupiłam sobie mój ukochany zapach 5th Avenue od Elizabeth Arden. W moje ręce wpadł zestaw składający się z wody perfumowanej 125ml oraz wody perfumowanej 30ml. Dodatkowo skusiłam się na nowy żel pod prysznic od Perfecty o zapachu kokosa z zieloną herbatą, a także na peeling do ciała porzeczka&trawa cytrynowa. Do koszyka wpadły również plastry do depilacji od Veet, a także mój ulubiony eyeliner od Eveline oraz liliowy lakier do paznokci Miss Sporty.


W czerwcu nie mogłam obejść się bez nowości do twarzy od Bielendy <3 Część kosmetyków kupiłam w Naturze, a część w Rossmannie. Kupiłam:
- piankę micelarną do oczyszczania twarzy Brzoskwinia
- tonik w mgiełce Malina
- serum-booster Ananas
- krem do twarzy Malina



I kolejny napad na Rossmanna. Tym razem do koszyka włożyłam dwa nowe żele pod prysznic od Yope. Jeden o zapachu drzewa gwajakowego, drugi o zapachu drzewa sandałowego. Oba żele mają piękne, lekko męskie zapachy. Dodatkowo skusiłam się na żel do golenia o zapachu mango od Isany oraz dwa kremy do rąk od Bielendy o zapachach figa&kwiat pomarańczy&mleczko waniliowe i jaśmin&mango&śliwka kakadu. Uzupełniłam też zapasy makijażowe i wzbogaciłam się o dwa podkłady od Eveline oraz o puder ryżowy Wibo.



Z racji, że w czerwcu miałam urodziny, to pokażę Wam też część moich kosmetycznych i nie tylko prezentów. Dostałam m.in. zestaw kosmetyków Yope o zapachu kadzidłowca. W skład zestawu wchodzą: żel pod prysznic oraz masło do ciała. Powiem Wam, że zapach jest naprawdę ciekawy. Kolejnymi prezentami był przepiękny Przepiśnik na przepisy, pyszna, zielona herbatka, świeczka o zapachu wiśni z czekoladą, a także ogromny, czarny portfel. Jeśli chodzi o kosmetyki to dostałam bardzo ciekawy, różany zestaw do pielęgnacji twarzy firmy bynature oraz odpowiednik moich ukochanych perfum Daisy <3


Z racji na ogromną modę na szczotkowanie ciała na sucho, postanowiłam i ja tego spróbować. Zaopatrzyłam się w szczotkę do szczotkowania ciała, którą dorwałam w Naturze, a powiem Wam że było mi mega ciężko gdziekolwiek na nią trafić. 


W czerwcowym katalogu Avon skusiłam się na kilka letnich nowości. Kupiłam:
- wodę toaletową Summer White Bali
- żel pod prysznic Cherry Bomb
- mydło do rąk Cherry Bomb
- zestaw: żel pod prysznic, płyn do kąpieli, masło do ciała, mgiełkę do ciała Wild Strawberry Dreams
- płyn do kąpieli Peach Velvet
- kakaowy krem do rąk 
- jaśminowy krem do rąk


Udało mi się też dorwać najnowsze wydanie Glamour z torbą płócienną <3

Nie wiem czy znacie portal DressCloud, ale ja jestem tam od 5 lat i nie wyobrażam sobie życia bez niego <3 Poznałam tam mnóstwo wspaniałych osób i dzięki nim świętowałam swoje urodziny praktycznie przez cały miesiąc. Dlaczego? Dlatego, że przez cały czerwiec spływały do mnie paczuszki urodzinowe od kochanych dziewczyn właśnie z tego portalu. Poniżej zdjęcia moich prezentów:












Jak widzicie w czerwcu paczki kosmetyczne zasypały mnie na maxa. Nie wiem kiedy to wszystko zużyję, ale na pewno zamierzam przystopować z jakimikolwiek zakupami kosmetycznymi :D


Coś Wam wpadło w oko?

10 komentarze: