Maski do włosów Garnier Fructis Hair Food - papaya i banan
Witajcie!Odkąd maski Garnier Hair Food pojawiły się na rynku kosmetycznym, słyszę o nich same dobre słowa. Jeszcze nigdy nie obiło mi się o uszy coś złego na ich temat. Postanowiłam to sprawdzić i wyrobić sobie o nich własna opinię. Jesteście jej ciekawi? Zapraszam dalej!
Maski znajdują się w 390 ml, plastikowych słojach. Dzięki takiemu opakowaniu możemy bez problemu zużyć je do samego końca, bez obaw że coś zostanie na dnie. Ich szata graficzna przykuwa wzrok. Znajdziemy tam m.in. informacje na temat składu, czy różnych możliwości stosowania na włosy.
Maska z ekstraktem z papai przeznaczona jest do włosów zniszczonych, dlatego też z ogromną nadzieją sięgnęłam po nią jako pierwszą z całego duetu. Moje włosy po dwukrotnym rozjaśnianiu są mocno przesuszone i wciąż szukam czegoś do ich odżywienia i nawilżenia. Muszę wam powiedzieć, że maska świetnie sprostała temu zadaniu. Pięknie je nawilżyła i wygładziła. Włosy zyskały blask i super sprężystość - stały się niesamowicie lekkie, a do tego cudownie miękkie w dotyku. Jestem zachwycona jej działaniem, ale to nie koniec plusów! Tuż po odkręceniu wieczka w powietrzu unosi się cudowny, egzotyczny zapach papai. Utrzymuje się on na włosach jeszcze na długo po użyciu maski <3 Jak najbardziej polecam wypróbować to cudo!
Teraz czas na bananową maskę przeznaczoną do włosów bardzo suchych. Niestety jej poprzedniczka podniosła poprzeczkę bardzo wysoko, więc wersja bananowa o wiele mniej przypadła mi do gustu. Głównie za sprawą tego, że po jej użyciu strasznie puszyły mi się włosy, a efekt nawilżenia był prawie niezauważalny :/ Jedyne co działa na jej korzyść, to naprawdę cudowny zapach bananów. Aż chciałoby się ją zjeść. Niestety zapach nie utrzymuje się na włosach już tak długo jak w przypadku papai.
Obie maski były całkiem wydajne, stosując je ok 2 razy w tygodniu starczyły mi na bardzo długo. Fajne jest też to, że możemy je stosować na 3 różne sposoby: jako maskę, odżywkę, czy też jako kurację bez spłukiwania. Dla mnie najlepszą opcją było używanie ich jako maski - ok 3-5 min na włosach i świetny efekt gwarantowany :D
Cena za jedną maską to koszt ok 25zł. Moim zdaniem jest ona adekwatna do ich świetnego działania i przepięknych zapachów. Z całego serca polecam wypróbować zwłaszcza wersję z papają <3
Jeszcze nie miałam okazji ich używać, ale czuję się zachęcona :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie je wypróbuj :D
UsuńMacadamia była świetna - chętnie poznam inne warianty ;)
OdpowiedzUsuńTej wersji jeszcze nie znam :D
UsuńJa bardzo lubię tą wersję bananową, chociaż i ta z papają też jest spoko 😉
OdpowiedzUsuńU mnie papaja to numer 1 <3
UsuńMiałam obie, każda mi się podobała, ale działanie wersji papajowej było jednak zdecydowanie lepsze. W dodatku pięknie pachnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Blonde Kitsune
W moim przypadku papaja też najmocniej podbiła moje serce :D
UsuńWszyscy bardzo chwalą sobie te maski. W końcu będę musiała po którąś sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :D Maski świetnie działają na włosy :)
UsuńChce ta z pappai . chyba u nas jest ale nie jestem.pewna . mialam tylko z avocado
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żebyś trafiła wersję z papają, jest cudna <3
Usuń