Owocowe kosmetyki Eco Sorbet, Bielenda
Hej kochani!
Od jakiegoś czasu w mojej pielęgnacji cery dominują kosmetyki Bielendy, a dokładniej te z linii Eco Sorbet. Dziś zapraszam was na ich recenzję!
Od jakiegoś czasu w mojej pielęgnacji cery dominują kosmetyki Bielendy, a dokładniej te z linii Eco Sorbet. Dziś zapraszam was na ich recenzję!
W moim pielęgnacyjnym zestawie znalazły się m.in. malinowy tonik w mgiełce oraz nawilżająco-kojący krem do twarzy. Kosmetyki miały bardzo przyjemny zapach, jednak jak dla mnie nie był to 100% zapach malin. Tonik mieścił się w 200 ml opakowaniu z atomizerem. Bardzo wygodnie się go aplikowało na twarz, dawał szybki efekt odświeżenia i ukojenia. Używałam go codziennie rano i wieczorem, a starczył mi na naprawdę długo. Po tonizowaniu cery nadchodził czas na aplikację kremu do twarzy. Był on całkiem lekki, szybko się wchłaniał, jednak niedokładnie rozprowadzony pozostawiał po sobie białe ślady na buzi :/ Ogólnie myślę, że w przypadku cery niewymagającej sprawdziłby się świetnie, jednak przy tłustej, trądzikowej czy suchej cerze będzie za słaby. Ja mam cerę mieszaną i miałam wrażenie jakby wysuszał mi skórę. Zamiast nawilżenia czułam ściągnięcie i suchość :/
Kolejne kosmetyki jakie ostatnio testuję to brzoskwiniowy duet: pianka micelarna do oczyszczania twarzy oraz nawilżająco-odżywczy krem do twarzy. I tutaj znowu miałam wrażenie, że kosmetyki mocno wysuszają mi cerę. Pianka bardzo delikatnie oczyszczała, jednak po jej użyciu cera była niesamowicie ściągnięta i taka nieprzyjemna w dotyku. Gdy po jej zastosowaniu sięgałam po brzoskwiniowy krem do twarzy to było troszkę lepiej, jednak nadal nie było to takie nawilżenie jakie powinno być. Krem tak samo jak w przypadku malinowego, niedokładnie rozsmarowany pozostawiał białe ślady na twarzy. Jedyny plus tego duetu to całkiem przyjemny, brzoskwiniowy zapach.
No i czas na ananasowe serum nawilżająco-rozświetlające. Serum mieściło się w 30ml opakowaniu. Buteleczka była bardzo poręczna, a pompka działała bez zarzutu. Serum miało bardzo przyjemny, ananasowy zapach. Jego konsystencja była lekka, serum szybko się wchłaniało. Nie mam do niego żadnych zastrzeżeń. Cera była dzięki niemu pięknie rozświetlona, a koloryt wyrównany.
Udało mi się też kupić wodę micelarną o zapachu brzoskwini. Butelka była ogromna - 500 ml. Woda bardzo dobrze zmywała makijaż zarówno z oczu jak i z twarzy czy ust. Nie podrażniała i nie wysuszała. Dodatkowo miała przyjemny dla nosa aromat brzoskwiń. Jestem z niej bardzo zadowolona.
I na koniec maseczka w saszetce z malinowej serii. Maseczka miała kremową konsystencję, ładnie rozprowadzała się po twarzy i ślicznie pachniała. Bardzo fajnie nawilżała i wygładzała cerę.
Podsumowując, linia Eco Sorbet trochę mnie zawiodła. Tak naprawdę tylko woda micelarna, serum do twarzy i tonik się u mnie sprawdziły. Kremy do twarzy i pianka do mycia to totalne niewypały :/ Miałyście okazję używać coś z tej linii?
U mnie te kosmetyki się nie sprawdzają.
OdpowiedzUsuńSzkoda, jednak wiadomo że każda cera ma inne wymagania :D
UsuńUwielbiam Bielendę
OdpowiedzUsuńBielenda ma naprawdę świetny asortyment <3
UsuńZ tej serii miałam tylko maseczkę i miło ją wspominam. Mam jeszcze chęć na płyn micelarny, bo ogólnie ich płyny się dobrze u mnie sprawdzają :) Reszta widzę słaba i w sumie mnie specjalnie nie kusił :P
OdpowiedzUsuńPłyn micelarny naprawdę warto wypróbować <3
UsuńPłyn z tej serii fajnie mi się sprawdził i kostka peelingująca, ale to dosyć mocny zdzierak. Maseczka spoko, ale bez zachwytów ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie dlatego nie skusiłam się na zakup kostki, bo słyszałam że jest mega mocna :/
Usuń