Czekolada z wiśnią od Mokosh

23:03:00 Szafa Zapachów 11 Comments

Hej kochani!
Jeszcze niedawno wzdychałam do kosmetyków marki Mokosh, jednak dzięki fajnej promocji w Rossmannie w okolicach świąt udało mi się w końcu to wzdychanie przenieść w realia. Od dłuższego czasu testuję serię do ciała o zapachu brownie z wiśniami, w skład której wchodzą: balsam do ciała, eliksir do ciała oraz próbka brązującego balsamu do ciała i twarzy. Dziś czas na ich recenzję!



Balsam do ciała


Balsam mieści się w 180ml, szklanym słoiczku. Jego design jest bardzo prosty i nieprzesadzony, czyli taki jaki najbardziej lubię. Balsam ma białą barwę i bardzo lekką konsystencję. Szybko się wchłania i nie bieli skóry. Krem ma przecudny zapach wiśni z czekoladą. Jak dla mnie te dwa aromaty są idealnie wyważone i czuć je po równo, żaden nie przeważa nad drugim. A co więcej, ten piękny zapach czuć jeszcze długo po użyciu kremu. Jeśli chodzi o jego działanie to jestem z niego bardzo zadowolona. Balsam super nawilża i wygładza ciało, daje mu cudowne ukojenie, a dodatkowo dzięki pięknemu, apetycznemu zapachowi pobudza zmysły i odpręża.

Eliksir do ciała


Eliksir do ciała to nic innego jak olejek do ciała. Mieści się on w 100ml, szklanej buteleczce z pipetką. Olejek ma identyczny zapach jak w przypadku balsamu. Jest on bardzo intensywny i bardzo smakowity. Sam olejek najbardziej lubię aplikować na jeszcze lekko wilgotną skórę tuż po kąpieli. Wtedy świetnie nawilża skórę, wygładza ją i ujędrnia. Co jest oczywiste, olejek potrzebuje trochę czasu żeby się wchłonąć, dlatego używam go tylko wieczorami, kiedy mam więcej czasu dla siebie. Jestem z niego bardzo zadowolona <3 


Brązujący balsam do ciała i twarzy


O tym kosmetyku słyszałam wiele dobrego, dlatego bardzo się ucieszyłam, gdy zobaczyłam jego próbkę w zestawie. Próbka miała pojemność 20 ml. Starczyła mi na dwa użycia na całe ciało! Balsam na początku pachniał pomarańczą z cynamonem, chociaż z przewagą cynamonu, jednak po kilku godzinach od jego aplikacji zaczęłam czuć na ciele zapach typowy dla samoopalaczy. Mi osobiście to jakoś mocno nie przeszkadzało, ale wiem że nie każdy lubi ten zapach. Jednak teraz o najważniejszym, o działaniu! Jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak szybko dzięki niemu pojawiła się opalenizna na moim ciele <3 Wystarczyły ledwie dwie aplikację, a ja zyskałam piękny efekt naturalnej opalenizny! Moja skóra pięknie zbrązowiała bez żadnych smug <3 Być może skuszę się na pełnowymiarową wersję <3


Lubicie sięgać po kosmetyki Mokosh?

11 komentarzy:

  1. Kusząco tu, uwielbiam piękne zapachy w pielęgnacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Patrząc na tytuł myślałam, że będzie coś do jedzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że te kosmetyki naprawdę chciałoby się zjeść <3

      Usuń
  3. Najlepsze połączenie zapachowe :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja najbardziej lubię ich balsam brązujący. Krem do twarzy malina też był super :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ to musi bosko pachnieć ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Z takim zapachem to czysta przyjemność używania. Chciałabym wypróbować, najlepiej całą trójkę. :)

    OdpowiedzUsuń